O mnie

 

                                                                                           Mam na imię Danka. Mam w głowie wizję tego bloga. Uważam, że zrobi on dużo dobrego. Chce się podzielić swoim doświadczeniem. Chcę pisać, chcę mówić o jąkaniu. Nie udawać, że problemo mnie nie istnieje. Nie ukrywać, że się jąkam. Będę musiała pokazać swoje emocje. Opisać przeżycia. Ale- czy one są wyjątkowe? Raczej nie. Pewien pakiet emocji towarzyszy każdemu kto się jąka. Tak więc – poprzez swoje emocje- pokażę też Wasze. Nasze wspólne.

Bardzo bym chciała, żebyście tego bloga pisali razem ze mną.

Zapraszam Was do współpracy!

20 uwag do wpisu “O mnie

  1. Pani Danusiu, dziękuję za Pani bloga. To wspaniały pomysł. Jestem pod wielkim wrażeniem – gratuluję! Niektóre wpisy były dla mnie i moich kolegów najsłodszą nagrodą (ten o naszej wrześniowej konferencji), inne bardzo zabolały. I choć nie czuję, że te negatywne opinie są adresowane bezpośrednio do mnie i moich współpracowników (od lat staramy się pracować inaczej), to i tak obiecuję, że będę robić co w mej mocy, by nasza „balbutologopedia” zmieniała się.
    Wierzę, że dzięki takim ludziom jak Pani to się będzie się dokonywało… Pozdrawiam bardzo serdecznie, Katarzyna Węsierska

    • Pani Kasiu! Jeżeli marzyłam o komentarzu- to właśnie od Pani! I właśnie o takich słowach. Jest Pani dla mnie- mówię to na podstawie zorganizowanej przez Panią konferencji- Odkryciem Roku, Powiewem Szerokiego Świata i Profesjonalną Przeciwwagą dla pozycjonowanych w internecie lecznic, które „wyleczą” raz- a dobrze.

  2. Dziękuję! Będę podczytywać. Sama podjąkowywuje na tyle dużo żeby empatyzować z tym co Pani pisze, na tyle mało żeby prowadzić terapię dla osób jąkających się 🙂 Pozdrawiam serdecznie. Jeśli nie będzie Pani miała nic przeciwko dodam informację o Pani blogu na stronie http://www.jakanieudzieci.pl i jakaniewarszawa.pl

    • Pani Kamilo! Ja również dziękuję! Bardzo proszę o propagowanie tego bloga. Może kogoś zainspirujemy. Rodzicom polecam „Wspomnienia jąkały”, bo dzieciństwo żyje w nas całe życie, a dla dziecka- mama i tata- to wyrocznia.
      Ach, jak ja chciałabym znowu jąkać się „na tyle mało”!
      Pozdrawiam Panią!

  3. Bardzo fajny blog:) Cieszę się Danusiu, że opisujesz szczerze swoje przeżycia. To ważne, żeby nie kryć się z jąkaniem.

  4. Witam, Danusiu! Jestem tu po raz pierwszy i doskonale rozumiem twoje emocje i podziwiam za odwagę. Masz wspaniały styl , pomyśl o napisaniu książki . Kim jesteś z zawodu i gdzie pracujesz?

    • Kasiu!
      Blog to jest moja książka.
      Z zawodu i z zamiłowania jestem bibliotekarką. Pracowałam w szkole- ale w parszywej- bynajmniej nie z powodu młodzieży. Jestem też przewodnikiem miejskim. Ale to sprawia przyjemność, jeżeli dzieje się rzadko. Również dlatego, że uważam, że osoby jąkające się, nawet w przerwach między blokami i tak ponad miarę szarpią struny głosowe. Obciążenie naszego aparatu mowy- moim zdaniem- jest większe niż normalnie. Nie jest to- ogólnie- mowa lekka.
      Odwaga wynika chyba z wieku. A, co mnie już zależy! Karierę szkolną mam za sobą. Osiągnęłam tam wszystko, oprócz satysfakcji. Z powodu jąkania doświadczyłam wszelkich „atrakcji”. Nic mnie – na tym polu- nie zaskoczy. Wolno mi już robić wszystko, co chcę. Tak to czuję.

  5. Pani Danuto, wspaniały blog! Sam też mam problem z jąkaniem, więc wiem, jak jest (pracowałem jako nauczyciel, więc tym bardziej Panią rozumiem). Gratuluję sukcesów, trzymam kciuki, jest Pani bardzo dzielna!

    • Romanie!- przechodzę na „Ty”.
      Z tą dzielnością- różnie bywa. To u mnie reakcja wymuszona, nie ochota. Muszę odpocząć od tematu. To jednak toksyczny związek. Przeczytałam chyba wszystko o jąkaniu, co znajduje się obecnie w sieci i … złapałam doła. W pamięci zostało mi zdanie, że z jąkaniem jesteśmy jedynie cieniem kogoś, kim- gdyby jąkanie nas sobie nie wybrało- moglibyśmy być. No, raczej.
      Znam kilka jąkających się nauczycieli. To znowu nie taki wyczyn- telefonu nie ma, z definicji jesteś bossem. Konferencje- a raczej wystąpienia na nich- czytanie sprawozdania na przykład- to już gorzej. A rodzice- chyba jedynie meile lub smsy. Tego- jako nauczyciel bibliotekarz- nie doświadczyłam. Chociaż- parę razy musiałam zadzwonić do rodzica, a młodzież stała w kole i słuchała. Ale jak ma się nóż na gardle- jakoś się to lepiej, lub gorzej udaje.
      Pozdrawiam Kolegę!
      O szkole to trzeba by osobny blog. Póki co- jeden mi wystarczy.

  6. Danuto, tego, kim byłabyś bez jąkania – nie możesz być pewna. Byłabyś kimś innym, to jasne, ale, czy byłoby to życie lepsze lub gorsze, tego nie wiesz. Zwróć uwagę na (trudną) podwójność, jaka została Ci dana: wyobrażasz sobie-siebie jako kogoś innego. To naprawdę ciekawe (cierpienie temu towarzyszące jest nieciekawe). Piszę tę wiadomość do Ciebie, pośrednio dlatego, że mówisz w określony sposób. Gdybyś mówiła w inny, prawdopodobnie nie pisałabym do Ciebie. Oczywiście to żaden bonus, ale ja cieszę się, że mogę Ciebie poznać. To zawdzięczam Twojemu jąkaniu się. Tylko tyle i aż tyle.
    Przestałem być nauczycielem, bo uczenie (nie w kontekście jąkania) po prostu mnie męczyło. Aha, zauważyłem, że skomentowałaś kiedyś mój tekst „Studnia i lustro”, bardzo dziękuję! Jeszcze raz gratuluję bloga, żałuję, że zauważyłem go tak późno i nie zagłosowałem w konkursie. Pozdrawiam!

    • Pozwolę się nie zgodzić. Byłabym dokładnie tym kim jestem tylko prościej, łatwiej i przyjemniej. Owszem- ludzie jąkający się to dobre towarzystwo. Duża wrażliwość- choć pewnie największa na siebie. Taki żarcik.
      Ja przestałam pracować w szkole, bo w mojej „specyficznej” placówce oświatowej zmniejszenie etatu nie wiązałoby się absolutnie ze zmniejszeniem mojego czasu przebywania w onej. Poza tym z obecną, niemiłościwie panującą, panią dyrektor – coś, nie byłyśmy z jednej bajki. Po trzecie – mam ciężką reakcję uczuleniową na słowa: rada, szkolenie, konferencja, zastępstwo (mój najlepszy wynik to 140 bezpłatnych zastępstw w jednym roku szkolnym!) I…- mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
      Jeszcze nie żałuję, że odeszłam, ale – już- przestałam się dziwić nauczycielom, że trzymają się pazurami, nawet byle czego. Górnikom też się nie dziwię. Matko! Może ja się już niczemu nie dziwię! To nie byłoby dobrze.
      Co do głosowania- zagłosujesz za rok. Wszak jąkanie to temat niewyczerpywalny. Wiecznie żywy. Amen.

  7. Szanowna Pani, cieszę się, że trafiłam na Pani blog. Po przeczytaniu kilku zaledwie wpisów, już wiem, że będę go czytała regularnie. Dziękuję, to dla mnie niezwykle ważne treści. Wiele wzięłam sobie do serca. Już wracam do lektury 🙂 Serdecznie pozdrawiam Anna Szerszeńska

    • Pani Anno!
      Podoba mi się tytuł Pani książki „Jąkanie to nie wyrok”. Życzę dużo zadowolenia w niełatwej pracy z niełatwymi pacjentami/ klientami. I sukcesów, oczywiście!

  8. Dziekuję Danusiu!
    Twoje rozmyślania pomagają mi w zrozumieniu uczuć mojego syna.
    Uważam, że jąkający mają więcej ‚pary’ w życiu. Duże ambicje warte spełniania (choć jest im być może trudniej je realizować- a może też czasem dlatego?).
    Wszystko byłoby prostsze gdyby całe społeczeństwo zaakceptowało wszelkie inności bez mrugnięcia okiem, uśmieszków i wytykania, także jąkanie (zwłaszcza, że to nie jest dla innych ludzi wysiłek – tylko trochę więcej czasu). Wszyscy by na tym zyskali. Tego życzę Polakom: otwartości i akceptacji.

    ps. Cieszę się że są nauczyciele jąkający się! Wolę takich od krzyczących i karzących..

    • Ula! Przeczytałam Twój wpis tuż przed wyjściem z pracy i zatrzymałam się na chwilę… Pomyślałam, że mój blog to takie moje trzecie dziecko. Po pierwsze- ja go stworzyłam, po drugie- też żyje swoim własnym życiem- „poszło w świat”. Po trzecie- muszę/chcę o niego dbać.
      Ja też tak to czuję- potrzebna nam akceptacja, a budzimy zdziwienie i strach. W najlepszym razie- niepokój. Będzie lepiej. Musi być. Serdecznie Cię pozdrawiam!

  9. Dzień dobry. Również mam problem z jakaniem, ciągle ćwiczę, ponieważ przeszlam terapię. Nadal mam problem a wydawalo sie ze jest juz lepiej. Każdego dnia wstaje i mysle ze moze juz bedzie wszystko w porządku. Studiuje pedagogike wczesnoszkolna i przedszkolna, na pewno każdy jest zaskoczony. Ja sama sie sobie dziwie ze poszłam na tak głęboką wode, nawet usłyszałam raz, nie wprost ale slowa które uświadomiły mi ze student pedagogiki nie może sie jakać. Codziennie staram sie siebie zaakcpetowac i nie myśleć o moim problemie który bardzo mnie męczy oraz zamyka na otaczający swiat,

    • Dzień dobry! Ćwiczenie na pewno nie zaszkodzi. Mało jest rzeczy które jąkający się ludzie powinni robić. Najbezpieczniej byłoby nam gotować i sprzątać. Jednak studiujesz pedagogikę. Ja też stałam przed klasą i mówiłam godzinę bez zająknięcia. A w sklepie za rogiem, jąkałam się przy kupowaniu pietruszki. Osobiście znam paru jąkających się nauczycieli. Jestem pewna, że do dzieci mówisz bez cienia jąkania. Jestem o tym przekonana! Może więc znajdziesz w sobie siłę, żeby torować sobie drogę, albo znajdziesz pozytywnie zwariowaną dyrektorkę, która Cię zatrudni pomimo jąkania, albo podczas rozmów kwalifikacyjnych jąkanie uda Ci się zakamuflować. Mnie się to udaje. Schody zaczynają się dopiero potem… To, że z jąkaniem łatwo nie jest- to wiemy. Studia spokojnie kończ. Najwyżej zrobisz podyplomowe i się przekwalifikujesz. Pożyjesz- zobaczysz. Powodzenia!
      Ja nie jestem zaskoczona wyborem studiów. Studiowałam filologię, a też nie powinnam.

      • Jestem mamą 5 letniego syna, chłopca jąkającego się. Osobiście ani ja ani mój mąż nie jesteśmy osobami jąkającymi, nie mieliśmy żadnych tego rodzaju doświadczeń. Obecnie jesteśmy w trakcie terapii leczenia jąkania, która jest bardzo skuteczną metodą, ale bardzo trudną w realizacji. Ciągle szukam odpowiedzi, czy nie zostawić tego, nie trudzić go tak bardzo, dać mu dzieciństwo, przecież w naszym środowisku żyją osoby jąkające. Po przeczytaniu Pani bloga, wiem że muszę wytrwać, bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego co myśli i czuje osoba jąkająca. Dziecko jąkające w szkole, gimnazjum a to wszytko przed nim.

      • Alice! Rozumiem, że terapia dobrze Wam idzie i daje pożądane efekty. Mam nadzieję, że jesteście w dobrych rękach. Ja Ci nie dam konkretnej rady. Dawanie rad to duża odpowiedzialność. Poza tym, ja nie jestem autorytetem. Może jedynie o tyle, że jakoś z jąkaniem (w tej chwili już nie tak wielkim) spełniam się jednak w życiu. Życzę Wam powodzenia! Zwłaszcza Synkowi.

Dodaj odpowiedź do Anna Szerszeńska Anuluj pisanie odpowiedzi