Ogólnopolski Zjazd Osób Jąkających się, wrzesień 2014, Lublin

We speak with one voice– hasło przewodnie tegorocznego lubelskiego zjazdu, zorganizowanego przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Osób Jąkających się. Nie byłam na całym zjeździe. Opiszę te prelekcje i warsztaty w których uczestniczyłam.
Róża Sobocińska w prezentacji „Osoba jąkająca się, czy osoba z jąkaniem?” zastanawiała się, czy jąkanie jest nam w stanie przesłonić i zepsuć wszystko, większość, niewielką cześć? Czy ból jąkania jest w stanie skutecznie nas sparaliżować. Jak siebie postrzegamy. Czym dysponujemy oprócz jąkania?
Małgorzata Wiślicka w wykładzie „O skuteczności terapii jąkania w świetle najnowszych badań” przedstawiła historię i współczesność lubelskiej i polskiej logopedii.
Milena Mrozowska w prezentacji „Teoria jąkania dr Martina F. Schwartza” przetłumaczyła i wytłumaczyła metodę nowojorskiego terapeuty. Tu się chwilę zatrzymam. Słuchaliśmy z ciekawością. Metoda oparta jest na ćwiczeniach, samodyscyplinie. Dużo czasu, dużo pracy. Ja, kiedyś w Jugosławii (1989 rok) na stypendium miałam dużo czasu i zawzięłam się. Inni uczyli się, imprezowali- ja ćwiczyłam. Dzisiaj tego żałuję- tego zmarnowanego czasu, a tamtą metodę uważam za marną. Można przeznaczyć na ćwiczenia godziny, miesiące, lata. Ale… Ale, jak się już tak naćwiczymy i nawet przestaniemy się jąkać, czy wtedy dalej to jesteśmy my? Czy to już jest nowa osoba? Schwartz przyznaje- osoba, która przestanie się jąkać, ściślej, jej podświadomość, zaczyna być zaniepokojona nowym stanem. Ręce są, nogi są, a gdzie jest jąkanie? No, właśnie- płynność może i wyćwiczę, ale co ze strachem, który wiecznie mi towarzyszy, co ze wspomnieniami, co z zaprogramowanym mózgiem, nawykami. Czy to wszystko wyparuje? No, właśnie- chyba nie. Ktoś ma chorą nogę, kiedy ją amputują, choroby już nie ma. Nogi nawet nie ma, ale ból zostaje. Mózg nogi nie zapomni. Nogi nie ma, ale noga, której nie ma, boli.
Arkadiusz Ceglarski w prezentacji „Kształtowanie płynności mowy. Modyfikacja jąkania.” streścił i usystematyzował dwa podejścia terapeutyczne – Arutiunian i Frasera. W przerwie rozmawiałam z dziewczyną, która była na terapii u samej Arutiunian i powiedziała, że ta terapia odmieniła jej życie. Nie, ze już się nie jąka, ale terapię wspomina dobrze. Czyli- tak naprawdę, nie wiadomo, co komu pomoże.
Radosław Lewandowski przedstawił „Samodzielną terapię jąkania- niektóre z ważnych komponentów.” Podziwiałam opanowanie i wiarę w swoje możliwości Młodego Człowieka. Życzę Mu trwałego sukcesu!
Marta Wiercińska przeprowadziła warsztaty „Praca z objawem jąkania”. No i to był hit. Silne uderzenie. Apaszka to było jąkanie. Raz mówiło się do niego (jąkania), raz w jego (jąkania) imieniu. Powietrze było ciężkie od emocji. Na to ćwiczenie nie było mocnych. Nawet osoby uważane w środowisku za takie, które poradziły sobie z jąkaniem- nie poradziły sobie. Bo z tym- z tą niesprawiedliwością losu, z emocjami- chyba nie można sobie poradzić. Osoby, które tam były, to ludzie z dużym potencjałem intelektualnym. Każdy ma jednak świadomość, że w pełni nie wykorzystał swoich możliwości. To nie jest wesołe.
Wisienką na torcie było wystąpienie Pauliny Michalskiej, Angeliki Drążewskiej, Damiana Kołodzieja i Kamila Kupca– uczestników European Youth Meeting Netherlands 2014, którzy opowiedzieli swoje wspomnienia z tego projektu.

Ja, opuściłam zjazd z wrażeniem, że temat- po raz pierwszy mnie „nie rozwalił”. Ale dzisiaj, po czterech tygodniach- już nie jestem tego taka pewna. Idę jednak pracować na emocjach, bo czuję, że- z tym bagażem-  nie ruszę dalej. A świat stwarza możliwości. Szkoda by nie wykorzystać.

Dopisek:

Jest marzec 2015, pięć miesięcy po zjeździe. Wielokrotnie zastanawiałam się nad warsztatami z apaszką. To ćwiczenie pokazane jest w filmie „Body/Ciało”. Dzisiaj myślę, że Pani Psycholog nadużyła swoich kompetencji. To było mocne zagranie na emocjach. Moim zdaniem za mocne- jak na te okoliczności. Uderzenie bez ostrzeżenia.

Ja jednak po Lublinie wylądowałam na terapii. Uważam, ze pod wpływem tego warsztatu. Generalnie wyszło mi to na dobre. Kiedy zaczynałam terapię, okoliczności mojego życia były nieporównywalnie lepsze od obecnych. Ja jednak czułam się o wiele gorzej niż teraz. Czyli, wierszyk  o „Panu Pawle” (znany z Torunia) niesie słuszne przesłanie. Szczęścia nie znajduje się na drzewie tylko „w sercu swym własnym”.

Niemniej- mam  żal i pretensje do Prowadzącej warsztat, że nas tak trochę- umiejąc żonglować emocjami- niepotrzebnie „wystawiła”. Inaczej, odarła z szat. Zbyt dużo intymności (nie zaplanowanej przecież!) zostawia jednak niesmak. Tak u obnażonych jak i u świadków. Godziliśmy się na coś, nie do końca świadomie. Dzisiaj tak to widzę- jako nadużycie.

P1020791 P1020781  P1020787P1020783

Jedna uwaga do wpisu “Ogólnopolski Zjazd Osób Jąkających się, wrzesień 2014, Lublin

Dodaj komentarz